wtorek, 25 czerwca 2013

9.

II częsci zakupowej dzisiaj nie będzie. zaktualizuję to pewnie pojutrze, bo jutro wieczorem wychodzę z dziewczynami. Owszem, miała być wcześniej, ale z powodu alergii tak się dzisiaj źle czułam, że nie miałam siły. Miałam nie pisać nic, ale kilka akcji mnie tak rozbawiło, że muszę napisać.

Po spotkaniu rano z Agą pojechałam do Waitrose po sałatę. Miałam ogromną ochotę na marshmallows, więc postanowiłam kupić. Okazało się, że są 2 paczki w cenie 1 (w sumie jak prawie wszystko w tutejszych sklepach spożywczych), więc jeszcze bardziej się ucieszyłam. Przyszłam do domu i wpadłam na cudowny pomysł upieczenia pianki w... tosterze. Przyznam, że była pyszna! Fakt, że potem musiałam trochę w środku czyścić toster, ale przyznaję, że tutajsze marshmallows, są milion razy lepsze niż polskie Jojo. Heh :p

Dziś trochę się powkurzałam, bo Katie nie miała ochoty zrobić zadania domowego, a gdy już zrobiłyśmy połowę, to nie miała najmniejszej ochoty robić drugiej połowy, więc sobie poszłam. Potem przekonywałam ją normalnie 30razy, żeby skończyła, no ale uff.. Udało się.. Po jakoś 2h -.- No ale powiedziałam później, że jest cudowna i wgl och. Dzisiaj była literacy, jutro będzie gorzej, bo przerażająca Katie maths! Już czuję, że namawiam ją 2h do rozpoczęcia robienia zadania, podczas gdy ona śpiewa przeokropnie piosenki na cały głos, esh. 

Hostka opowiadała mi dzisiaj troszkę o wsześniejszych au pairkach. Naprawdę wesołe historie. Mówiła mi o dziewczynie, Brazylijce, która przyjechała z Korsyki, bo tam miała chłopaka Francuza, z którym w końcu zerwała, no i postanowiła przyjechać jako au pair w celu jakoby odstresowania. Podobno jej krótki pobyt polegał na tym, że płakała po domu za tym chłopakiem, opowiadając historie o nim, aż hości mieli dość i jej podziękowali. Kolejna przyjechała, poszła na jogging, po czym nie wróciła... O godz. 2AM zadzwoniono z policji.. Okazało się, że biegła przed siebie, biegła, aż nie wiedziała, gdzie jest. Hostka jej rano podziękowała i po dniu pobytu (w tym połowie dnia poza domem) musiała wyjechać. Kolejna, podobno au pairka z czasów kiedy Katie była mała, miała z 4/5 lat, zostawiła małą samą na placu zabaw i poszła do domu obrażona, gdyż Katie powiedziała 'I don't like you'. Of kors, została wywalona. Podobno były też au pairki, które chodziły i płakały, bo tęskniły za domem, więc za zasmucanie mieszkańców domu zostały wydalone. Katie wspomniała również o dziewczynie, która mówiła z tak śmiesznym akcentem, że jak zaczęła ją naśladować nie mogłam ze śmiechu, naprawdę. Au pairek mieli naprawdę masę. Opowieści dzisiaj było naprawdę niewiele, ale spróbuję spytać niedługo o więcej. ;). Hości chcą bardzo żebym została na rok. Zaczęłam im pomagać i szukać kogoś, kto może mnie zastąpić. Kandydatek już jest kilka, ale wciąż szukam, bo muszę mieć pewność, że wybiorę im najlepszą au pairkę, bo zasługują, naprawdę. Są cu-do-wni!

Zabawy z kamerką z Katie:

 

A teraz lecę spać,
See U.

2 komentarze:

  1. Hej, jeśli chcesz to w sobotę spotykam się z paroma au pairkami o 11:30, Trafalgar Square, przy Kolumnie Nelsona ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie rozumiem dlaczego wywalili ta ktora sie zgubila, mozesz to wyjasnic?

    OdpowiedzUsuń

Witam i dziękuję za pozostawienie komentarza ;)