poniedziałek, 24 czerwca 2013

8. Shopping

Miałam opisywać sobotę.. Ale stwierdziłam, że o miejscach, które w Londynie trzeba zobaczyć, jeszcze będzie post. Muszę się do niego tylko ostro przygotować! Dzisiaj jednak może o ... zakupach <3

Zbliża się początek lipca.. czyli? Czyli drugie (pierwsze to grudzień/styczeń) co do największych w roku wyprzedaży w Londynie. Już dzisiaj zauważyłam ogromne zmiany, co do zeszłego tygodnia, bo ceny naprawdę w 3/4 sklepów zmalały o 1/3, a w niektórych o połowę. Ludzi wszędzie masa... 

Jestem ciekawa co się dzieje pod najsłynniejszym domem towarowym Harrods.. a co dopiero będzie się działo. W sumie wątpię, że kupię tam coś innego, niż po prostu coś do zjedzenia... No ale może jednak coś  cenowo mnie zaskoczy i pozwoli mojemu portfelowi, na wydanie pieniędzy w luksusowym 7piętrowym budynku, w którym pracuje ok 4tys. osób!



Anglicy twierdzą, że czego nie możesz kupić w Harrodsie, to to po prostu nie istnieje. Nie wielu stronach znalazłam slogan o treści: Harrods: the store where you can get anything you want. Więc z pewnością jest w tym część prawdy ;) Przekonam się już niedługo, gdy tam zawitam ;)

Przejdę jednak do sklepów, które może luksusem nie kipią, jednakże dla mnie są idealne. ;)

Zacznę od Primarka, jechanego przez część osób za to, że może rzeczy mają i modne, jednakże cena jest odpowiednia do jakości. Powiem tak - jestem osobą, której naprawdę często ubrania się po prostu nudzą i więc jeżeli mam wybrać się do londyńskiego Rival Island (który tu jest 3x droższy niż w PL, nie wiedzieć czemu!) i kupić bluzkę za 30f, a wybrać się do Primarka i kupić bluzkę z cudownym motywem za 4-10f, która może fakt starczyć mi na krócej, ale wiem, że ta za 30f i tak by mi się znudziła, to wolę opcję nr 2. 

W sobotę w top shopie promocje były w częsci sklepu.. tak samo jak ubrania leżące wszędzie. (choć w sumie to nie nowość tu w sklepach. Dzisiaj np laska w Primarku zrzucała buty ze stóp nawet nie dłonią, a kopnięciem, po czym lądowały 5m dalej. o zgrozo, dobrze, że żadne dziecko tamtędy nie przechodziło). Dzisiaj natomiast (2dni później) promocje były prawie na każdej półce o treści 50%. Ach, jak cudownie! <3


Natalia chwaliła bardzo tutajsze TK maxxx, więc muszę się wybrać! 

Co do Pull & Bear'a po metce na większości wieczorowych sukienek z napisem 10f, czy 20f dostałyśmy jakiegoś szału.. Po czym każda przymierzona rzecz okazywała się coraz większą szmatą... Za tą sprawą jakoś przestałam lubić ten sklep ;)
Zary jeszcze tutaj nie odwiedziłam, więc dopiero zobaczymy.
Co do butików: ach! W dniu dzisiejszym kupno Vansów w cenie 2razy tańszej uszczęśliwiło mnie na tyle, że zamierzam teraz przeszukiwać je z większą dokładnością!

ps. jutro dokończę. lecę spać.

See U.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam i dziękuję za pozostawienie komentarza ;)